PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=827934}

Dynasty Warriors

Zhen. San Guo Wu Shuang
3,8 246
ocen
3,8 10 1 246
Zhen. San Guo Wu Shuang
powrót do forum filmu Zhen. San Guo Wu Shuang

Nie mam pojęcia dla kogo ma być ten film.
Osoby niezaznajomione z grami zobaczą jeden wielki bełkot. Osoby nieznające tego okresu historii Chin nie będą wiedzieć kto z kim i w sumie po co walczy.

Ale chyba największą potwarz film funduje fanom gier. Historia jest przedstawiona głównie z perspektywy Liu Beia, co akurat nie jest zaskoczeniem, bo w fabule gry to on zawsze uchodzi za "tego dobrego". Od razu rzuca się w oczy wybitnie kiepska charakteryzacja aktorów. Z jednej strony mają wyglądać podobnie do gry (np. zbroja Lu Bu czy cała charakteryzacja Yuan Shao) z drugiej miejscami wyszło to okropnie. Sztucznie pociemniony Zhang Fei z doklejonym brzuchem, Guan Yu - bóg wojny z którego zrobiono chudego gościa. Zarzutów o wygląd nie mam tylko do Dong Zhuo (największy plus filmu), Cao Cao (najlepiej zagrana rola, choć są w niej tak irytujące wątki, że głowa boli) i dwóch w sumie statystów na których zwróciłem uwagę, bo powinni mieć znacznie większe role - Sun Jian i Sun Ce. W ogóle, widać że twórcy nie mogli się zdecydować, kto ma być w filmie i jak dużą ma mieć rolę. Cao Cao raz dostaje cały swój wątek, a potem znika na kilkadziesiąt minut. W sumie jest też marginalny w kulminacji. Poza tym, gdzie Xiahou Dun i Xiahou Yuan? Oni akurat naprawdę powinni znaleźć się w filmie. Chen Gong pojawia się, jest istotny przez 20-30 min po czym po prostu znika na zawsze. Diaochan pojawia się w dwóch scenach, a ma być głównym motywatorem działań Lu Bu.

Kolejny wielki problem filmu to elementy fantasy. W grze, poza oczywistym faktem, że każdy jest wielkim wojownikiem kładącym setki wrogów, pojawiały się tylko elementy magii, np. że ktoś wyglądał jak inny oficer lub rozpylona została jakaś sztuczna mgła. Ale nawet to można było zrzucić na jakieś halucynacje, kamuflaż zabójców, działania sabotażystów itd. A czym raczy nas pierwsza scena filmu? Zhang Jiao wskrzesza Żółte Turbany, które z okrzykami niczym zombie rzucają się na konia Dong Zhuo i go gryzą. Serio.

Plus w grze można było używać klejnotów zaklinających naszą broń jakimś konkretnym żywiołem - ogniem, wodą itd. Jak jest to wyjaśnione w filmie? Otóż Liu Bei i spółka trafiają do jakiegoś mitycznego miejsca wyrwanego z B-klasowego fantasy w którym jakaś babka daje im boskie bronie z mocami. Serio. I potem mamy sceny jak Lu Bu przywołuje z nieba pioruny i wywołuje atomowe eksplozje (w ogóle finałowa walka to kpina z widza).

Śmieszne jest także to, że film pomimo trwania ponad 2 godziny nie ma nawet sensownego zamknięcia. W teorii linią fabularną jest koalicja przeciwko Dong Zhuo, ale po bitwie o wrota Hulao nie ma żadnego zamknięcia, co więcej nie jest nawet powiedziane kto ją wygrał. Co z Dong Zhuo? Nie wiemy. Co z Lu Bu i Diaochan? Nie wiadomo. Gdyby chociaż dokręcić kilka scen ze zdradą Lu Bu to można by to chociaż uznać za jakieś zamknięcie. Końcówka natomiast zwiastuje tylko epokę Trzech Królestw.

Na jedyny plus mógłbym tylko zaliczyć niektóre sceny walki, ale tutaj potrzeba ogromnej dozy tolerancji na kiepskie efekty specjalne i te nieszczęsne wrzutki fantasy. Ogólnie nie polecam, lepiej obejrzeć o niebo lepsze Trzy Królestwa.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones